poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Kolendra

W zeszłym tygodniu z Alicją poszukiwałyśmy świeżej kolendry, potrzebnej do potrawy marokańskiej, którą Ali miała zrobić na pożegnalną kolację - niestety, kolendry nigdzie nie było. Dopiero wczoraj ją znalazłam - i to nie u ogrodnika i nie na rynkowym warzywniaku, a po prostu - w Tesco!
Wraz kolendrą kupiłam melisę i bazylię. Teraz wszystkie są w koszyku na kuchennym parapecie, ale jutro, pojutrze, przesadzę je do dużej donicy i jak co roku będę mieć świeżutkie, pachnące zioła przez cały sezon! A później ciach, posiekam, wsadzę do lodu i zimą też będzie zioło zielone!
Jeśli uzupełniłabym ten zakup o majeranek, pietruszkę i koperek, to byłby komplecik moich ulubionych ziółek. Ewentualnie i zupełnie niekoniecznie, mogłoby być jeszcze w tym koszyku oregano i lubczyk.

W ogrodzie odkryłam dzisiaj niespodziewane kwiatki! To ubiegłoroczne, wielkanocne hiacynty, których zmarniałe cebule wyrzuciłam wraz z ziemią pod wierzbę. Chciałam wyłącznie podsypać dziurę pod drzewkiem, a tu tymczasem niespodzianka - wyrosło kilka ślicznych, zupełnie niebieskich hiacyntów - niespotykanie niebieskich!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz